czwartek, 21 lutego 2013

Czekoladki, om nom nom

Wczoraj los rzucił nas na krótko na niedawno odnowiony katowicki dworzec PKP. W oczekiwaniu na pociąg przechadzałyśmy się po hali, zapuszczając żurawia w liczne sklepiki i kawiarenki. Tu kawa na wynos, tu cukierenka, tu McDonald's. I nagle mój wzrok przyciągnęła kolorowa ekspozycja czekoladek. Przyciągnęła, pochwyciła i … już nie puściła. Musiałyśmy, po prostu musiałyśmy, wejść, popatrzeć i, naturalnie, kupić. A teraz muszę, po prostu muszę, o tym napisać.

Karmello, fabryka czekolady z Bielska-Białej, bo o niej wszak mowa, ma kawiarnie i sklepy między innymi, w Krakowie, Warszawie, Łodzi, Poznaniu. Kawiarenka na katowickim dworcu jest maleńka i niewiele mogę o niej powiedzieć. Po raz pierwszy w życiu bodaj, nie zainteresowałam się kawą, jej smakiem, jakością czy ceną. Jak zahipnotyzowane dziecko wpatrywałam się bowiem w czekoladki – prześliczne, kolorowe, kuszące.

KARMELLO STANDARD

Rozsądek na krótką chwilę przerwał amok, drąc się wniebogłosy: „Kasa, kaaaaasaaaaa, wiesz ile to musi kosztować?!”. Grzecznie poprosiłam, żeby się zamknął. I słusznie zrobiłam, co on tam wie, rozsądek głupi. Cena zestawu około 30 pralinek to równiutko 22 złote – porównywalna do ceny najzwyklejszej bombonierki z supermarketu.

A taki zestaw, wystawcie sobie, komponujemy sami. Wybór smaków normalnie mnie oszołomił. Są czekoladki w całkiem tradycyjnych smakach, jak orzechowe, kawowe, marcepanowe. Są i nieco bardziej fikuśne, jak chilli czy mango z szafranem. I są całkowicie odjechane, jak nadzienie z sera gorgonzola w ciemnej czekoladzie czy nadzienie z oliwek, czosnku i orzechów.

Rozsądek znowu się odezwał, nie krzyczał już, obraził się chyba, tylko burczał: „Pewnie, oczy to by jadły, nakupiłyście, to teraz spróbujcie, ładnie może i wygląda a dobre wcale być nie musi”. Został całkowicie zignorowany. I znowu słusznie, bo nie miał racji. Czekoladki są pyszne. I smakują całkiem inaczej niż te sklepowe, które już się nam przejadły.

No fajnie, powiecie, ale te sklepy to w galeriach handlowych w większych miastach tylko, jak komuś do Katowic czy Krakowa nie po drodze, to już nie kupi. Ależ skąd, toż XXI wiek mamy, sklepy internetowe to codzienność. Karmello, a jakże, sprzedaż przez internet prowadzi. Służę linkiem:


Impuls kazał mi pisać o czekoladkach, a złośliwy rozsądek znowu marudzi: „O dzieciach miałaś pisać, łakomczuchu durny, nie reklamę fabryce czekolady robić”. A niech cię, ty rozsądku upierdliwy, dzieci i czekolada to jedno. I przypomnij sobie tą scenkę wczoraj. Miła ekspedientka z pudełeczkiem i dłonią zawieszoną w oczekiwaniu nad rządkami pralinek. I Młoda, z roziskrzonym wzrokiem i wyciągniętym paluszkiem. „To serduszko karmelowe. I dwie mleczne. I jeszcze białe. A to takie to co to jest? Marcepan? Nie, marcepan nie. I jeszcze ...”
Ładna to była scenka, powędruje do mojej kolekcji wspomnień. Tych najmilszych, kolorowych jak pudełko czekoladek.


4 komentarze:

  1. Wybacz, ale obrzydliwie wyglądają według mnie, nigdy nie kupiłabym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja ocena, Twój wybór :). O gustach, jak wiadomo, nie należy dyskutować. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń